Dla Ciebie Polsko!
Minęło wiele lat od dnia zakończenia II Wojny Światowej. Coraz mniej urodzonych przed1939 rokiem pamięta ponure lata okupacji. Niewielu z tych, którzy walczyli z okupantem doczekało zakończenia wojny. Ta opowieść jest o tych, którzy oddali życie za wolność walcząc z okupantem. Dziś, po latach przynoszą chlubę naszemu nazwisku jako organizatorzy działalności w podziemiu. Konrad Latanowicz urodził się 14 lutego 1910roku w Kiszkowie. Konrad był synem pochodzącego z Jaraczewa Władysława Latanowicza i Stanisławy z domu Wełnic. Mieszkali w Swarzędzu, gdzie Władysław był pracownikiem kolejowym. Konrad miał starszego brata Kazimierza, młodszych: Karola, Sylwestra i Hieronima, oraz siostry Marię, Helenę i Gertrudę. Konrad był nauczycielem w szkole w Pierzchnie koło Kórnika. W październiku 1939 roku. Konrad Latanowicz wraz z innymi założył konspiracyjną organizację niepodległościową „Dla Ciebie Polsko”. Zajmowała się ona wydawaniem i kolportowaniem biuletynu „Młody Demokrata”, a następnie powielanej w dużych nakładach gazetki „Dla Ciebie Polsko”. Działalność grupy poza wydawaniem gazetki prowadziła akcje sabotażowe w niemieckich zakładach przemysłowych, udzielała pomocy zbiegłym Żydom i jeńcom wojennym wspomagała materialnie wdowy, dzieci i rodziny dotknięte wojną i terrorem, prowadziła nasłuch i zapis audycji radiowych itd. Większość ze współpracowników Konrada po aresztowaniach straciła życie bądź w więzieniach, bądź w obozach koncentracyjnych. Jednym z najbliższych współpracowników Konrada był jego młodszy brat Sylwester. Był on m.in. łącznikiem pomiędzy drukarnią a punktami magazynowania gazetek. W czasie jednej z takich akcji w dniu 2 października 1942 roku został zastrzelony przez żandarma niemieckiego na polu pod Tulcami. Ppor. Konrad Latanowicz ps. Rosomak lub Adam został aresztowany 23 października 1943 roku na ulicy w Poznaniu. Osadzony w obozie w Żabikowie po śledztwie został rozstrzelany wraz z innymi oficerami sztabu Okręgu Poznańskiego AK w dniu 2 czerwca 1944. W tym dniu zginął także płk. Kowalówka, kpt. Krzekotowski, por. Wyderkowski, ppor. Piasecki i inni . Zwłoki rozstrzelanych zostały spalone w krematorium zakładu medycyny sądowej w Poznaniu. Wojnę przeżył jedynie Kazimierz Latanowicz, który po wojnie spisał wspomnienia z działalności organizacji i ze swojej pracy przymusowej w Rzeszy. W miejscowości Trzebisławki (niedaleko Pierzchna) znajduje się tablica pamiątkowa upamiętniająca działalność organizacji „Dla Ciebie Polsko”.
Ppor. AK Konrad Latanowicz ps.Adam
A oto wspomnienia z tego okresu napisane przez Kazimierza Latanowicza
O działalności Polaków w III Rzeszy podczas wojny 1939-1945
Wrzesień 1939r.
W dniu 1 września 1939r. byłem już żołnierzem 2 kompanii II poznańskiego Batalionu „Obrony Narodowej”, w służbie wojskowej jako podoficer kancelista zastępowałem szefa kompanii pełniłem też funkcję płatnika. Zadanie nasze obrona Wielkopolski, zwalczanie dywersji i osłona Armii Poznań. 2 września popołudniu rozkaz wymarszu z linii obronnej jezior Niepruszewskiego i innych w kierunku Września w drodze obrona przeciwlotnicza i walka z dywersją. W Ślesinie zajęcie linii obronnej, po kilku dniach marszu w kierunku północnym, większą walkę stoczono w dniu 11 września pod Głogowcem pierwsi ranni i polegli. Następnie walki ciągłe w dzień i w nocy pod Lwówkiem, Białkami, Teodorowem, Iłowem i pod Sannikami, poległo kilkunastu żołnierzy byli też ranni. W nocy 17 na 18 września nasz tabor i część kompanii została odcięta i zabrana pod Sannikami do niewoli, część naszej kompanii przedarła się do Warszawy i tam brała udział w jej obronie.
W niewoli III Rzeszy
W dniu 19 września 1939r. w miejscowości Piątek została zebrana większa ilość jeńców wojennych i poprzez Sieradz maszerowano do Kalisza, tam pobyt około 10 dni, wydano przepustki zwolnienia do domów i odjazd koleją w kierunku Leszna, tam zostaliśmy internowani do koszar gdzie kolejno zwalniano różnych Niemców, VD i tp., także została zwolniona pewna grupa do Swarzędza. Po kilku tygodniowym pobycie w Lesznie została sformowana kolumna i wymarsz w kierunku Wschowy do Amtitz, do obozu przejściowego pod namiotami, tam byli już księża katoliccy z Polski około 100-tu, w obozie podział po 50 jeńców i koleją pod strażą wachmanów tak zwana „arbeitskomando” dalej częściowo pieszo do miejscowości Woltersdorf w pobliżu Odry po prawej stronie w kierunku Szczecina. Grupa nasza większość z kolegów ze Swarzędza i okolicy z b. 2 komp C.N. oraz z Poznania, zostaliśmy zakwaterowani w spichrzu tamt. majątku, odżywienie kiepskie u gospodarzy nieco lepsze następowała ciężka zima w cienkiej letniej bieliźnie drelichy początkowo bez płaszczy, większość chorowała, kilku kolegów wysłało listy do rodzin w Swarzędzu, w których wymieniono nazwiska wszystkich tam obecnych, pisałem też i ja niestety pięć listów zostało zatrzymane i my pięciu kolegów skierowani do obozu Stalag III B w Puerstenbergu na karne roboty. Po odbyciu karnych robót ja i koledzy Urbanek Stefan i Karabin Stanisław zostaliśmy skierowani na inne „arbeitskomando” Gusow na północ po lewej stronie Odry, tam pracowałem na majątku na znacznie gorszym odżywieniu było nas około 100 kolegów w większości z Białegostoku i okolic, kilku z Wielkopolski podtrzymywałem kolegów na duchu, w Święta Wielkanocy podzieliliśmy się jajkami „zdobycznymi” przemówiłem z tej okazji w naszym pomieszczeniu, dosłownie w stajni książęcej patrz ryc,2. zdjęcie 1 i 2, które zostało dokonane przez wachmana w miesiącu czerwcu 1940r., krótko przed zwolnieniem z obozu na cywilne roboty przymusowe. Ryc. 1 rząd pierwszy – pierwszy Janicki Józef z Białegostoku, drugi kolega Urbanek Stefan ze Swarzędza w środku niżej podpisany, czwarty Toma-szewski Stanisław i inni także z Białegostoku, nazwisk już nie pamiętam, utrzymałem też z nimi łączność do końca wojny a także po wojnie. Pod koniec czerwca 1940r. nastąpiło zwolnienie z obozu, nadal wszyscy tak samo pracowali lecz już bez nadzoru wojskowego. Natomiast ja jako podoficer dość czynny skierowany zostałem pod nadzór do obozu, rzekomo na zwolnienie, a jak się okazało miałem pozostać w obozie do końca wojny, był także odstawiony Ukrainiec, tam byli werbowani do tak zwanej „Galicjendywizjon”. W obozie było b. źle, wyżywienie podłe i za mało, żadnego widoku na lepsze, chorowałem też w obozie jak wielu na krwawą biegunkę, przetrzymałem, Po pewnym czasie nadal zwalniano z obozu na cywilne roboty przymusowe, do Berlina w przemyśle. W końcu sierpnia 1940r. w grupie 50 osób znajomych i poznanych w obozie kolegów, zostaliśmy koleją przewiezieni przez podoficerów wermachtu do Arbeitsamtu w Poczdamie w dniu 30 sierpnia 1940r.
Na cywilnych robotach przymusowych w Poczdamie
Na dziedzińcu urzędu pracy w Poczdamie nastąpił podział: 25-ciu skierowano do odlewni żeliwa w Babelsbergu, a dalszych według zawodu wybierano i tak poduczony piekarz dostał się do piekarza. Szef firmy instalacyjnej szukał instalatorów nie było zadowolił się częściowo ślusarzami, patrz ryc.3, pierwszy z lewej Sobociński Jerzy z Torunia maszynista kolejowy, drugi Nowakowski Janusz z Sieradza technik i trzeci Latanowicz Kazimierz pracownik kolejowy ze Swarzędza. Szef firmy zabrał nas do samochodu i zawiózł nas do Paul Seidig Sp. Akcyjna, duże przedsiębiorstwo instalacyjne, woda, gaz, c.o., kanalizacja, blacharstwo i dział elektryczny w Poczdamie ul. Luisen Str.4. Posiadało trzy domy dwupiętrowe zajmowane przez pracowników przedsiębiorstwa w pierwszym sklep części instalacyjnych, w środkowym także biuro, trzeci frontem od ulicy Lene Str. Z boku warsztaty blacharskie na piętrze świetlica jadalnia, magazyny pomieszczenia dla nas w podziemiach magazyny i schron przeciwlotniczy i oddzielny plac dla większych materiałów i samochodów. Zakład zaopatrywał nas w kartki żywnościowe i odzieżowe, sami gospodarzyliśmy się w jadalni świetlicy z ciepłą wodą, kuchenką gazową itp. W międzyczasie odszukaliśmy kolegów, na-wiązaliśmy łączność z rodzinami. W świetlicy był radioaparat korzystałem z okazji i pro-wadziłem nasłuchy, zaczęła działać informacja. Niebawem uzyskałem 4 dniowy bezpłatny urlop do Swarzędza celem zabrania odzieży cywilnej, bielizny, itp. a przede wszystkim odwiedziny rodziny, syn Stanisław ukończył akurat w październiku roczek. Matka nasza wraz z młodszym rodzeństwem zmuszona była wyprowadzić się ze szkoły w Pierzchnie bez mebli itp. z powrotem do Swarzędza, a brat Konrad nauczyciel ukrywał się i zorganizował po powrocie znad Bzury z ochotniczą grupą młodzieży z wojny, z której zorganizował natychmiast tajną grupę o nazwie „Młody Demokrata” i założył redakcję tajnej gazetki w Pierzchnie, począwszy od października 1939r. na terenie p.pow. Śrem zorganizował wiele komórek i dalej rozwijała się w b. pow. Środa i Poznań zamieniono też nazwę na „Dla Ciebie Polsko” organizacja rozwinęła się nieomal na całą Wielkopolskę. Spotkałem się też z bratem Konradem w Kobylepolu w lesie omówiliśmy różne sprawy organizacyjne itp. przystąpiłem do współpracy. Do Rzeszy zabrałem kilka egzemplarzy gazetek „Dla Ciebie Polsko”.
W Swarzędzu spotkałem się też z kolegami, którzy do organizacji już należeli podobnie młodsi bracia, zabrałem coś książek do czytania do Poczdamu, w międzyczasie spotkaliśmy kolegę Matysiaka Stanisława. Ryc. 7 pierwszy z lewej rozwoził pieczywo po sklepach i on prawie wszystkich kolegów odszukał i skierował do nas i tak powstał pierwszy punkt Kon-taktowy w Poczdamie, zgłosił się kol. Nowak Jan z Gródka Pomorskiego zatrudniony w odlewni żeliwa w Babelsbergu. Z kolei zgłosili się też razem w drukarni zatrudnieni Wojewódzki Stanisław profesor z Pakości i Speichert Stanisław handlowiec z Poznania, którego znałem jeszcze z przed wojny. Niebawem też zawitał do nas kol. Naze Hieronim zawodowy wachmistrz kawalerii z Łodzi. Do naszego lokum były dwa dojścia z ul. Luisen i z Lene Str. bardzo dogodne i drugie nieco ustronie spotykaliśmy się też pewien czas przy kościele katolickim w „Nowa Wes” przy Babelsbergu, nabożeństwo odprawiał ks. Ślązak i miał kazania po polsku, poczem zabroniono, spotykaliśmy się w parku „Sansuci”, który był niedaleko od nas i innych z góry podanych miejscach. W grudniu 1940r. została żona z dziećmi wywłaszczona, dom rozebrany wszystko zniszczone zrównane z ziemią, żadnego odszkodowania nie otrzymaliśmy.
Kontakty
Nawiązałem kontrakt z bratem Karolem, który jako rocznik 1915 w 1939r. był w poborowej służbie wojskowej w Poznaniu i brał udział w wojnie obronnej, był ranny pod Modlinem i popadł do niewoli, przebywał w obozie Stalag XI Bw Falingboten, zwolniony na cywilne przymusowe roboty pracował w prywatnej winiarni w Goslar był też kilkakrotnie na urlopie w Swarzędzu utrzymywałem z nim łączność, wstępował do mnie w Poczdamie zabierał różne pisma, papier, ulotki itp. i pieniądze dla organizacji „D.C.P.” na różne cele i na gazetki, wracając wstąpił i przekazał mi coś gazetek i wiadomości, w Goslarze także kolegom tajne gazetki był jeszcze w kraju na pogrzebach i podobnie przewoził. Do Polski powrócił w 1946r. Rycina 8 pierwszy z lewej wraz z kolegami. Byłem też kilka razy na krótkich urlopach w kraju w 1940, 1041, 1942 i w 1943r. z siostrą Heleną którą zabrałem z Berlina na pogrzeb tragicznie zmarłej matki. Każdorazowo spotykałem się z braćmi Sylwestrem i Konradem na naradach w lasach Kobylepole, Michałowa i Tulec, przekazywałem różne pisma „bekantmachungi” itp. a zabierałem gazetki i książki, przekazałem lub też przesyłałem pieniądze i papier na gazetki i inne.
Na pogrzebie brata Sylwestra zamordowanego przez żandarmerie z Gowarzewa w Tulcach dnia 2.X.1942r. nie byłem. W 1942r. młodsza siostra Helena razem z dziewczętami z huty szkła w Antoninku i inne zostały wysłane na roboty przymusowe do Berlina Niederschuene-weilde do fabryki wyrobów mosiężnych Rycina nr 6 poznała tam Bandurę Mikołaja ze Lwowa także żołnierze 1939r. przebywał on w obozie Stalag IXC zwolniony pracował w fabryce „Deutsche Masing Werke” w Berlinie utrzymywałem z nimi łączność a siostra często przyjeżdżała z koleżankami do Poczdamu celem poznania miasta zabytków itp. szczególnie po pomoc Rycina 5 i 7 W 1942r. przybyła do Poczdamu wysłana także na roboty przymusowe pani Anna Matysik żona kolegi Stanisława /piekarza/ pracowała u krawca, który słuchał też radia Londynu i Moskwy i umożliwił także słuchanie w języku polskim p. Annie. Pani Anna przywiozła też około 20 książek wypożyczała także Polakom był to po prostu drugi punkt biblioteczny w Poczdamie, dziewczęta z Berlina wypożyczały także książki. Spotkanie z Karolem Hardym dziennikarzem z Pragi z którym jeszcze po wojnie dłuższy czas utrzymywałem kontakt. Rycina 6 w środku z lewej kol. Szpeichert Stanisław, czwarty Wojewódzki Stanisław zatrudnieni w drukarni dostarczali papier na tajne gazetki i inne cele.
Tajne gazetki „Dla Ciebie Polsko” docierały nie tylko do Berlina Poczdamu i Goslaru, także i do Falkenbergu dostarczane tam przez Adama Dąbkiewicza, także brat jego Franciszek byli bliskimi współpracownikami „Konrada”.
Różne działania.
Przede wszystkim to działalność na przetrwanie, cała nasza grupa 8 kolegów władała dość dobrze językiem niemieckim było nam łatwiej i pewniej poruszać się i działać, coś więcej kupić i pomóc innym młodszym kolegom szczególnie tym w Berlinie, pomagali też nam koledzy z podmiejskich ogrodnictw, sadów dostarczali owoce itp. pracowaliśmy też prywatnie poza godzinami za żywność, pracowałem także w magazynach, w lasach /łupów wojennych/ przy instalowaniu wody przeciwpożarowej, gdzie od żołnierzy inwalidów wojennych pilnujących tych obiektów można było za papierosy niejedną sztukę odzieży, materiałów itp. wy-cyganić lub też po prostu zabrać. Pomagaliśmy też jeńcom wojennym zatrudnionych w fabrykach na przykład w Babelsbergu podrzucaliśmy w paczkach chleb, kartofle, tytoń itp. Przesyłaliśmy też paczki żywnościowe z szczególnie z owocami do licznych rodzin w Swarzędzu i Kostrzynie, których ojcowie przebywali w więzieniach, obozach lub ukrywali się. Zbieraliśmy też większe kwoty na fundusz pomocy jeńcom wojennym ukrywanym przez organizacje „Dla Ciebie Polsko” w kraju. W porze jesienno-zimowej u nas prowadziliśmy pogadanki przyrodnicze, historyczne itp. wymianę książek przerywanych coraz częściej alarmami nalotami na Berlin i częściowo na obiekty woskowe w Poczdamie, szpitale przepełnione, tak zwane „Landem Ansztalt” na gwałt opróżniane i dostosowane dla rannych których było coraz więcej, a pacjentów likwidowano na tak zwany „bleufahrschein” eutanazja. Pomogłem w wykonaniu kilku aparatów do pędzenia bimbru, panowało już pewne rozprężenie, walki toczyły się już na terenach Rzeszy. Pracowałem w miejscowości Treubrietzen na budowie obiektu wojskowego, tam też i Niemcy słuchali zagranicznych biadolili, co to będzie, a front wschodni zbliżał się do Berlina. 14.4.1945r. wielki nalot na Berlin Poczdam zginęło wielu ludzi i naszych Polaków też jak kil. Siła Kazimierz z Torunia i inni wielu było rannych także kol Sobociński Jerzy, Nowakowski Janusz i inni. Ja w tym dniu po odebraniu wypłaty, pobraniu materiałów pojechałem do Treunbrietzen, front zachodni zbliżał się do Łaby, a wschodni wkoło Berlina i Poczdamu do Treunbritzen, dotarły wojska radzieckie 21 kwietnia, tam walki trwały trzy dni w pobliskich lasach, przedni oddział wojsk radzieckich poinformowałem o sile oddziału Wehrmachtu, jego uzbrojeniu i w którym kierunku poszedł opuszczając nowy obiekt wojskowy na skraju lasu a w którym przy wykańczaniu pracowaliśmy poczem udaliśmy się w kierunku południowym do Jüeteborgu okrążając Berlin w drodze zatrzymano nas 10 Polaków do budowy umocnień i schronów dla walczących poczem po całonocnej robocie posiłek i dalej w kierunku wschodnim do Polski pieszo, w Swarzędzu byłem w maju 1945r.
Swarzędz, dnia 1.7.1982
Latanowicz Kazimierz
Siostrze Helenie na pamiątkę
przymusowego pobytu w III Rzeszy
brat
|